kolczyki “indiańskie”
Dziś będzie o kolczykach “indiańskich”, czyli po prostu kolczykach z frędzlami 🙂
Są to moje ulubione kolczyki, zarówno w tworzeniu, jak i w noszeniu. Mam wrażenie, że nie ja jedyna je lubię, bo nie raz mi się zdarzyło, że prawie zostały mi zdjęte z uszu 😉 Poszłam do sklepu po sukienkę, wyszłam bez sukienki i… bez kolczyków 😉 ale nie ukrywam, że taki rodzaj sprzedaży uwielbiam najbardziej! Bo wiem, że wtedy zakupu dokonuje serce :)Nie widziałam też kobiety, która by w nich źle wyglądała. Nawet panie, które twierdzą, że mają krótką szyję i dlatego nie noszą długich kolczyków, to kiedy je przymierzą i okazuje się, że właśnie tę “krótką szyję” wysmukliły optycznie, to zakochują się w nich od pierwszego założenia 🙂
Wydaje się też, że tego rodzaju kolczyki są “na szczególne okazje”. Hm, do niedawna też stosowałam taki podział biżuterii- na codzienną i “wyjściową”, ale coraz częściej on mi się zaciera. I o ile rozumiem, że są zawody i sytuacje, kiedy duża, czy kolorowa biżuteria, czy w ogóle biżuteria nie jest mile widziana, to przecież nasze życie nie składa się tylko i wyłącznie z pracy! Dlaczego by po dyżurze nie ubrać się pięknie, założyć właśnie taką odjazdową biżutę i wyjść sobie choćby na spacer? Na lody? Na kawę? Na spotkanie z przyjaciółką? Dlaczego nie zrobić dla siebie samej czegoś extra, żeby poczuć się extra? Bardzo często nam, kobietom brakuje odwagi, bo “co pomyślą inni?”, albo “nie będę się wygłupiać”, albo “a po co mi to?”. Właśnie po to, by poczuć się KOBIETĄ! Z całym dobrodziejstwem tego faktu!