Dwa lariaty

Przez kilka dni nic nie wrzucałam, ale to dlatego, że moją głowę zaprzątało pewne zamówienie 🙂 A w zasadzie dwa 🙂

Jedną z technik, którą bardzo lubię jest tworzenie sznurów koralikowo-szydełkowych. Po wielu zrobionych kilometrach sznurów nie jest mi straszna ta technika, choć nie ukrywam, że najbardziej żmudne jest nawlekanie, zwłaszcza jeśli ma się jakąś skomplikowaną sekwencję do nałożenia. Te zestawy jednak nie miały żadnej sekwencji, a zrobienie ich, choć nieco czasochłonne, było zwyczajnie przyjemne

Przedstawiam dwa czarne matowe lariaty. Jeden na życzenie klientki- z kolorowymi końcówkami- wybrałam listki, bo są urocze i dość całoroczne 😉  Do tego bransoletka, gdzie końcówki również można sobie dobrać do koloru ubrania, albo nastroju, a nawet założyć kilka na raz. Do zestawu wchodzą też “pierścionki”, ale nie na palce, tylko nałożone na supeł, żeby wprowadzać pewne ożywienie. Oczywiście wcale nie trzeba ich zakładać- i to również w zależności od nastroju. Jako bonus ode mnie- zrobiłam końcówki z białym kotkiem i łapką, ponieważ moja klientka jest właścicielką białej kotki.

Drugi zestaw jest nieco mniejszy, ale wcale nie pozbawiony uroku, ponieważ do lariatu doczepione są czarne serduszka, w komplecie jest też bransoletka z tym samym motywem oraz kolczyki i “pierścionek” na supeł

Lariat ma to do siebie, że jako sznur pozwala na absolutnie przeróżne noszenie. Można tak klasycznie, wiążąc supeł na piersi, ale można też zaplątać na szyi, można zapiąć na dole, przy innych końcówkach można przełożyć przez oczko- i w ten sposób stanie się bardzo uniwersalną biżuterią, która przy każdej okazji może wyglądać inaczej

Osobiście nie przepadam za naszyjnikami, ale przyznam, że jeśli coś się pojawia na mojej szyi, to najczęściej jest właśnie lariat   

Inni czytali również: